Samochód to przydatna rzecz – nie jesteśmy nawiedzonymi piewcami ekologii, żeby nie przyznać racji tej oczywistości. Nie zmienia to jednak faktu, że posiadanie auta może negatywnie wpływać na nasze zdrowie. Z czego to wynika?
Przede wszystkim – samochód strasznie rozleniwia. Gdy już taki znajduje się w naszym posiadaniu, kuszące wydaje się nawet podjechanie do sklepu „na rogu”, do którego można dotrzeć na piechotę w mniej niż 10 minut. Spacery też odbywają się jakoś rzadziej – widzę to doskonale po sobie. Po prostu się nie chce. Czy to wizyta w sklepie, czy obiad w restauracji, czy nawet podjechanie do kościoła – wszystko nagle załatwia się samochodem. Gdy sprzedałem auto, nagle zacząłem dużo więcej chodzić. I wiecie co? Schudłem ponad 5 kilo!
Jazda samochodem to również większa ilość spalin, jakie dostają się do naszych płuc, jak również inne zagrożenia jak np. klimatyzacja, którą trzeba regularnie czyścić, bo wdychanie różnych grzybów i pleśni, jakie w niej siedzą, to prosta droga do naprawdę poważnych komplikacji zdrowotnych. Nie mówiąc już o tym, że długie przesiadywanie za kółkiem nie sprzyja naszemu kręgosłupowi. W pracy 8 godzin przy biurku, potem kolejna godzina w samochodzie… To nie jest dobry układ.
Samochody to również spore koszty utrzymania. Weźmy za przykład takie np. miejskie auta francuskie jak chociażby peugeot 206 – małe, niewiele palą, tanie w eksploatacji. Ale też mało kto wie, że te samochody lubią się psuć na polskich drogach, a to ze względu na ich specyficzną budowę zawieszenia opierającą się na tylnej belce. A regeneracja tego podzespołu to mniej więcej tysiaczek. Nie znam nikogo, kto by oddał taką sumę lekką ręką.
Mimo wszystko samochody mają sporo zalet i na pewno taki bym wciąż posiadał, gdyby nie fakt, że po prostu koszty są zbyt wysokie względem tych zysków. Gdy potrzebuję, jeżdżę taksówką, a i tak wychodzi mi taniej niż utrzymanie i eksploatacja samochodu, o benzynie nie wspominając.